poniedziałek, 23 stycznia 2017

winter=magic

Wydaje się, jakoby zima miała zostać tu już za zawsze. Białe święta zapewne będą, tylko w tych wszystkich prośbach na facebooku i modlitwach nie doprecyzowaliśmy, które święta konkretnie chcemy 'w bieli'. Śmiercią naturalną umarła za to moja motywacja i nadzieja na zaliczenie semestru (obecnie jestem na etapie zbiórki pieniędzy na organizację pielgrzymki do miasta wiadomego). Ah, no i na letnią super figurę (po tych ostatnich trzech tabliczkach czekolady - bez cienia szansy). Styczeń jest, chyba już tradycyjnie, dość ubogi w moją blogową aktywność ale całą winę zrzucam oczywiście na studia. Od stosów notatek i lektur odrywa mnie jedynie chęć przemeblowania pokoju. Lista potencjalnych zakupów w Ikei już oczywiście gotowa ale sami rozumiecie - kiedy już będę bogata... W którejś notce będzie troszkę domowych inspiracji bo ogołociłam połowę Pinteresta i muszę to z siebie gdzieś wyrzucić. I tak ucieka mi czas, pomiędzy miauczeniem mojego kota pod drzwiami, okładami z rumianku na opuchnięte oczy (cholerna alergia) i kolejnymi wyjazdami. Czekam na jakieś promienie słońca, przebiśniegi, motyle czy kolejną tabliczkę czekolady. Szukam nowych ulubionych piosenek, miejsc, do których mogłabym pojechać, inspiracji.  Zostawiam Wam poniżej kilka dowodów na to, że zima równa się magia. 

♥ miłośnikom tańca klasycznego polecam blog simple.dancer. Jako, że codziennie dramatycznie podryguję w swoich pointach łudząc się, że przypomina to taniec zgrabnej baletnicy, zaczytuję się ostatnio i zachwycam.











fot. mama

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz