sobota, 9 czerwca 2018

Wakacje w Sarajewie

"Tu weterynarz zostaje lekarzem, człowiek staje się zwierzęciem, a dzieci szybko dorastają. I tu nawet z rozpaczy palą się cegła i kamień. Taki los zgotował człowiek człowiekowi." - Krzysztof Jednachowski

Sarajewo. Dla mnie? Miasto-atrapa. Z jednej strony stragany, kolorowe pamiątki, połyskujące zestawy do kawy i ustawione w kątach ciasnych uliczek wróżki. Z drugiej żebracy, ludzie bez rąk, nóg, oczu, ludzie z bliznami - na twarzach i sercach. A w samym środku dziecko śpiewające za kilka marek dziennie (oglądaliście Slumdoga? To ten moment kiedy się wzruszacie). Ludzie wszystkich kolorów i ras, ale głównie jednego wyznania. Zastanawia mnie, czy ktoś tam tak naprawdę mieszka, czy dla kogoś jest to rzeczywistość, czy może ci wszyscy ludzie to tylko tak przejazdem, jak ja? Miejsce niby tak spokojne, powolne, zatrzymane w czasie, a ja ciągle miałam wrażenie, że muszę iść jeszcze szybciej. W Polsce nie przywykliśmy do takich widoków. Ze wstydem przyznaję - czasem musiałam odwrócić głowę, żeby nie patrzeć. Nie przywykliśmy do tak rażącej w oczy biedy. Co prawda, my też nie mamy za bardzo czym szastać, ale w restauracjach nie podchodzą do Nas żebrzące dzieci, stare kobiety nie łapią nas w uliczkach za ręce, błagając o pieniądze na chorego syna (podejrzanie dużo tych chorych synów tam mają - dlaczego córki im nie chorują, tego nie wiem). Jestem pewna, że wyczuliście ironię w poprzednim zdaniu, ale uwierzcie mi, że jest to jedynie moja maska ochronna, bo tak naprawdę - w tamtych chwilach, zupełnie nie wiedziałam, jak reagować. W Sarajewie nie ma wielu rzeczy do zobaczenia. Nie liczcie na zapierającą dech w piersiach architekturę, czy wspaniałe panoramy. Przygotujcie się jednak, na wszechobecne ślady wojny. Jeśli pomnik z odciskami stópek małych dzieci nie skruszy Waszego serca na miliony kawałków, możecie posunąć się w tym emocjonalnym masochizmie o krok dalej i skoczyć do kilku muzeów. Pamiętajcie tylko, że pewnych rzeczy nie da się odzobaczyć. Zapomnieć też nie. Na początku ma się wrażenie, że patrzy się na zdjęcia hobbystyczne, na jakąś dziwną, mroczną martwą naturę. Potem uderza w Ciebie świadomość, że oglądasz na zdjęciach czyjeś wspomnienia, czyjeś ciała, czyjeś porzucone zabawki. Wędrujesz tymi ulicami i jest Ci najzwyczajniej w świecie głupio, że wyglądasz jak manekin z Zary, w ręku ściskasz nowego (no dobra, nie mam nowego) Iphona, a jeszcze niespełna tydzień temu wydawało Ci się, że bycie zostawioną na wyspie przez kolesia, to koniec świata. 

SARAJEWO 










fot. Agata K.




Piękny Polski akcent.








Dziura po pocisku znajduje się dokładnie po środku klatki piersiowej kobiety (lewa strona budynku).



Pomnik Ramo Osmanovicia, rozpaczliwie nawołującego syna Nemira. Tuż za rzeźbą Ramo, stał symboliczny nagrobek. Z pomnikiem związana jest historia z 1995 roku, kiedy wymordowano około 8000 ludzi. W tym Ramo i Nemira. 




 fot. Ozancan Y.

MOSTAR

W Mostarze byłam już rok temu z rodzicami i wciąż polecam każdemu odwiedzić to miejsce. Tylko nie wchodźcie do rzeki - prawie odmroziłam sobie palce. I koniecznie wypijcie tradycyjną, turecką kawę w tej kawiarence tuż pod mostem. 



fot. Agata K.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz