sobota, 11 lutego 2017

Odrobina domu

Jako, że wraz z zaliczeniem ostatniego egzaminu w sesji stałam się wczoraj wolnym człowiekiem, produkcja blogowych postów zostaje oficjalnie wznowiona. Obiecałam, że pokażę Wam kilka zebranych przeze mnie inspiracji na wystój wnętrz (z okazji mojej kolejnej obsesji na punkcie przemeblowania pokoju). Z jakiegoś powodu do mojego folderu z ikeowską pornografią trafiały same zdjęcia łazienek, ale może najzwyczajniej w świecie oznacza to, że wanna (zaraz po łóżku) to moje najukochańsze miejsce na świecie i, że niezmiernie cierpię z powodu jej braku na studiach. Cierpię również z powodu namiastki pokoju, w której żyć mi przyszło (o dumnych wymiarach 2x3), z niebywałych rozmiarów kocurem, który potrafi swoimi gratami i ciałkiem zawalić znaczną część tak malutkiej przestrzeni. Mam tu przede wszystkim na myśli moje centrum świata - królewskie łoże, zakupione jeszcze w gimnazjum, w którym gigantyczny kocur + ja i milion poduszek, musimy się jakoś zmieścić. Zaczynając więc od gigantycznego materaca, który zajmie 2/3 miejsca w moim mikroskopijnych rozmiarów pokoiku, sporządziłam już na stronie Ikei listę rzeczy bardzo potrzebnych i tych, na które mam po prostu kaprys (jak np. ten piękny plakat z mapą Manhattanu). Pozbędę się obrzydliwych żółtych rolet i wstawię białe zasłonki, na parapecie stanie kaktus (bo wiadomo, że każda inna roślina pod moją opieką zginie), kupię regał na moje sto książek i spróbuję poczuć się tu choć trochę jak w domu. Tego chyba swoją drogą najbardziej zazdroszczę mojej siostrze... Że przez najbliższe 10 lat nie będzie zmuszona do bankructwa i splądrowania większości asortymentu wymienionego powyżej sklepu meblarskiego, aby czuć się po prostu jak u siebie. Ja sobie za to powieszę na ścianach kilka ładnych plakatów, bo na to nasza mama jej w życiu nie pozwoli. Zakochałam się zupełnie w mieszkaniu Emily Ratajkowsky, którego ściany zdobi sporo nietypowych obrazów, każdy z totalnie innej parafii. Postawię też na to, na co stawiam od zawsze - minimalizm, drewno, dużo bieli. Chwalę Pana za to, że drewno jest tu już na podłodze od początku, a na ścianach króluje biel, więc przynajmniej mogę sobie darować zabawę z farbami. Przede mną niemalże dwa tygodnie nicnierobienia, Moi znajomi zwiedzają właśnie Włochy, Skandynawię czy nawet Amerykę Północną, a ja skoczę sobie za moment do Nowego Jorku razem z Carrie Bradshaw i dokładnie w ten sposób mam zamiar spędzić resztę lutego. Mam nadzieję, że czekają Was równie udane ferie. 



























źródło: Pinterest

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz